jeudi 12 juillet 2007

W wierszach jest lepiej



Pociągam wino z butelki. Wino przyjechało do mnie prosto z Valencii w Hiszpanii. Jest wytrawne i jakościowe. Dobre refreny idealnie pasują do wina. Chwytam butelkę lewą ręką kilka centymetrów poniżej zwężenia, prawą natomiast wyciągam korek. Z wprawą. Nie wyciągam go po prostu do góry, lecz opierając dolną część dłoni na szyjce, chwytam korek i przekręcam nadgarstek w bok, najlepiej w prawo i przy towarzyszeniu efektownego odgłosu korek wyskakuje. Wino z butelki pociąga się pojedynczymi łykami. Tak samo jak refreny. Nie może być dwóch refrenów po sobie następujących. Wszystko straciłoby sens. Nie wszyscy potrafią pisać chwytliwe melodie i jeszcze je nieumiejętnie zaśpiewać. Frank Zappa niewątpliwie umiał to robić jak nikt inny. Czasem wysługiwał się swoimi muzykami, którzy nie byli wokalistami. Skutek efekt był taki sam. Cieszę się, że znam człowieka, który pisze melodie trochę lepsze od Franza Ferdinanda. Źle. Cieszę się, że jest taki człowiek Polak, który pisze lepsze melodie. Od zwrotek do refrenów przechodzi z taką bezpretensjonalną lekkością z nóżki na nóżkę. Na szczęście nie jest najlepszym wokalistą. Nie daj boże gdyby był, bo wtedy te refreny straciłyby cały swój urok. Dobre refreny idealnie pasują do wina. Na upartego do wina pasuje wszystko. Kolejne cudowne połączenie to my toys like me all over my face, papieros lucky strike i podmiot liryczny wino.

W wierszach jest lepiej. W wierszach podmiot liryczny nie może się skończyć.

Aucun commentaire: