Chcę mieć własną pracownię, w której bym pracował. Miałbym tam bałagan i poukładane różne rzeczy potrzebne do pracowania. Byłoby tam dużo gazet, w których zakreślałbym trzema kredkami różnego koloru różne zdania. Czerwonym te najfajniejsze. Obok gazet płyty i jeszcze więcej gazet. Miesięczników, tygodników, dzienników. Na jednej ścianie duża tablica korkowa, na której zdjęcia moich znajomych, oraz cytaty z mądrych ludzi oraz przestrogi mojego wykładowcy od zajęć z radia, którego szanuję i lubię mimo tego, że jest fanem rolling stones’ów. Aha oraz wszystkie prace z jego uwagami na czerwono. Na jednej ścianie biblioteczka, a na innej obrazy moich znajomych i przyjaciół, na które nie mam jeszcze pieniędzy, ale które będę kupował na raty. Kilka popielniczek. Kosz na odpady. Koniecznie wygodne łóżko, koniecznie blisko komputera. Czajnik bezprzewodowy i puszki z herbatą czarną, zieloną i białą. Trzy kubki. Leżałbym na tym łóżku i rozmyślał o tym, z czego zrezygnować, a z czego nie. Na dużym stole z gazetami i komputerem leżałyby też kartki z różnymi zapiskami. Np. Cytuję „w imieniu zarządu xxx zapraszam na ogolne spotkanie PO: spotkanie będzie dzisiaj (10.09) w PG1 (popieluszki 1) godz.18. J. (Cytat pochodzi z sms'a ktorego dostalem na moj drugi numer, który żartobliwie nazywam służbowym, bo częściej jest wyłączony niż włączony. Nie śmiem wnioskować co kryje się pod tajemniczym skrótem J. Inwigilacja. Wojna bilbordowa.) Albo np. Ostatnio wśród dziennikarzy muzycznych jest modne pisać że np. zabij mnie - podoba mi się Justin Timberlake – My Love. Więc: zabij mnie podoba mi się singiel KOD3X – Wyrok/Siła Z Pokoju. Z naciskiem na zwrotkę Fokusa i fragment Siła z pokoju z Grubsonem i Juniorem (Stresem), który mieszka w tym samym mieście co ja od zeszłego roku. Albo np. Dzisiaj zmarł Joe Zawinul, wybitny pianista jazzowy, o którego przez całe życie kłóciłem się z tatą. Już się nie kłócę z tatą.
Jakbym wychodził wyrzucić śmieci to nie wyłączałbym muzyki, żeby wracając słyszeć jaki nastrój panuje w mojej pracowni. W pracowni byłyby tylko dwa veluxy. Zastanawiam się jeszcze czy nie chciałbym mieć wykuszu u siebie w pracowni.
Miałbym tam jeszcze takie małe żółte karteczki, na których zapisywałbym swoje marzenia. Np. Chcę już wrócić na studia. Chcę już pojechać do Helsinek. Chcę już pojechać do Pori. Chcę już designer drugs i prasówkę w wolny dzień. Chcę już wypić piwo z chłopcami z bieszczad. Chcę już płytę Phantom Taxi Ride. Chcę już zrobić przemeblowanie. Chcę używać słowa sukces i wymądrzać się na zajęciach. Chcę już stanąć przed dylematem życia. Chcę żeby Andrzej grał dłużej motyw na korgu w kawałku Chemicals. Chcę żeby Jaś Kapela został premierem, a wniosek, że ostatnio jestem maks żałosny, żeby już minął. Chcę być zabawny, ale mi nie wychodzi. Żeby na kuchnia.tv częściej był emitowany program Para w kuchni. Chcę potrafić mówić ludziom w twarz to, co mówię za swoimi plecami. Żebym zawsze ładnie pachniał.
I najważniejsze! Mała tablica, ale jednak. Umieszczałbym na niej niepochlebne opinie na swój temat.
Nad drzwiami do pracowni wisiałaby kartka z cytatem „wyrosłem z tego w podstawówce" i druga kartka "A Frank Zappa to to i tamto".
PS. Chyba już nie chcę być pisarzem, wyrosłem z tego. Kaszlę tak głęboko ze środka i to mnie zajmuje.
2 commentaires:
ja jestem od tygodnia chora. tak apropo.
ja nie wyłaczam muzyki, kiedy idę wyrzucić śmieci. z tegoż samego powodu, dla którego ty też nie wyłączałbyś.
zawsze mówię ludziom w twarz to co myślę. no, chyba że się boję i nie mówię.
też chciałabym być zabawna. zazwyczaj ludzie nie śmieją się z tego co mówię, tylko ze mnie.
do dupy. wszystko.
/ soli
Jak jest tylko pół głowy, też ok. :)
Enregistrer un commentaire