jeudi 8 novembre 2007

Marauder


Raził w oczy. Różowy neon reklamowy leżał na podłodze, żarzył się na tyle intensywnie, że przebijał się przez okno. Światło wypadając tworzyło nieczytelny kolaż z czernią nocy i drobinami deszczu. Przedzierało się nieśmiało i rzucało wyblakły trapez na budynek naprzeciwko. Ten snop światła ucieszył Zac’a Posen’a. Dzisiaj liczył na coś więcej i wcale nie starał się tego przed sobą ukrywać. Przekręcając klucz w zamku już wiedział, czuł atmosferę panującą w środku, już wiedział. Usiadł na kanapie. Wziął głęboki oddech. W ręku dobrze naostrzony ołówek. Napisał: jestem tylko chłopcem bez skrzydeł.

Brzeg wanny obłożony był przedmiotami. Książka, płyty, gazety, pilot oraz kubek zwykłej mocnej czarnej herbaty w zasięgu ręki dawały Chloe pewność, że nie będzie musiała się wynurzać sięgając po cokolwiek. Mogła spędzić w wannie godzinę, dwie dolewając tylko gorącej wody. Rzadko udawało jej się uwolnić od myśli. Było jej obojętne, że Afryka głoduje, Rosja ogarnięta jest głodem, a bliski wschód pogrążony w konfliktach. Nie czuła patriotyzmu, nie czuła potrzeby odczuwania patriotyzmu, nie denerwowała się poczynaniami polityków, ale nie potrafiła zapomnieć o nie dotrzymanych obietnicach, kłamstwie i obłudzie najbliższych. Nie leżała w wannie przy dźwiękach Marvine’a Gay’a, w otoczeniu świec i kadzideł. Ot lubiła leżeć w wannie nie czyniąc z kąpieli rytuału. Nie dorabiała do niej zbędnej filozofii, mimo że miała taką półkę w swoim mieszkaniu, która uginała się pod ciężarem prenumeraty Cosmo. W kąpieli miała nadzieje znaleźć chwilę bezwiednego dryfowania po powierzchni bez zagłębiania się w naturę problemów. Teraz natomiast rozmawiała przez telefon. Mówiła: „zimno mi”.
Otworzyła oczy dopiero, gdy Zac upuścił na stół paczkę czerwonych marlboro. Żar papierosa niknął w różowym pokoju, ale wystarczyło, że dym doleciał do łazienki, a Chloe nie musiała się już wychylać i rzucać okiem. Zrobiła to tylko dla formalności po czym wróciła do rozmowy.

-Zimno mi - odłożyła słuchawkę i powtórzyła, tym razem do niego.
-Gdzie jest ta rytmiczna płyta, którą dostałaś ode mnie? Jest - po chwili wszedł do łazienki i nie czekając na odpowiedź zmienił płytę w odtwarzaczu - nie masz nic przeciwko? Już lepiej. Takie brzmienia dobrze robią na serce.
-Na czyje serce? Przyszedłeś tu w jakimś konkretnym celu? - sposób w jaki odnosili się do siebie nie pasował, poznali się blisko dwa tygodnie temu w zadymionym lokalu. Teraz stał nad wanną patrząc jej w oczy. Obydwoje czuli, że to nie tak. Że patrząc na jej nagie ciało powinien mieć skrupuły, że to nie tak. Że nie powinna dawać mu kluczy do mieszkania, że nie powinna pozwalać żeby ten mężczyzna zbliżył się do niej, żeby się zaprzyjaźnili. Że nic nie było tak jak powinno.
-Na kacu pisze mi się najlepiej - nalał nieco whisky do szklanki i ułożył się na sofie, tak żeby widzieć wannę, podkurczył nogi, trzymał kurczliwie za piszczele, a kolana drżały przy brodzie, kontynuował – nawet jeśli boli głowa, to wyostrza się język, sumienie pozwala na wszystkie najbardziej pretensjonalne zdania. Język staje się ostrzejszy, jakby rozdwojony na końcu. Jeśli natomiast chodzi o inne klasyfikacje. To po whisky jest najlepszy kac. Zmysły sobie pogrywają i nie idzie dostrzec tego co za dnia, na trzeźwo… ale ty tego nie zrozumiesz.
-Hola, proszę pana! Do kogo ta mowa?! Waż linijki przyjacielu! Wydaje ci się, że rozumiesz kobiety. Może niektóre tak. Jesteś jak Don Juan, a w moich oczach to mniej… to mniej niż… - kręciła głową i szukała odpowiedniego porównania, ale nie znalazła i ręce jej opadły – zresztą szczyt możliwości masz już za sobą. Teraz twój wzwód będzie słabszy i coraz słabszy. Już nie napiszesz z rzędu trzydziestu porywających zdań. Jesteś chłopcem bez skrzydeł w świecie grawitacji. A teraz wybacz...

7 commentaires:

tymoteusz davis a dit…
Ce commentaire a été supprimé par l'auteur.
tymoteusz davis a dit…

siema to jedna siodma albo szosta tego co dorzuce w sobote, bo dzisiaj nie dalem rady a chcialem cos wrzucic ide zaraz spac heja

G. a dit…

Z tym kacem to jo.

Anonyme a dit…

ej Tymoteusz, poleciłbys cos z jazzu/smooth jazzu ? tak na niedzielne śnieżne,domowe klimaty (się mnie wydaje żeś obeznany, stąd pytanko takie :))

pozdrawiamm

tymoteusz davis a dit…

beady belle na zime beady belle norwegia wszystko skandynawskie na zime
mua

Anonyme a dit…

.. pod żadnym pozorem nie waż linijek przyjacielu ;)

tymoteusz davis a dit…

ojeja obiecalem i ni espelnilem obietnicy ale juz na dniach beeedzie dokonczenie dialogu oraz nowa historia prosto z mojego dziecinstwa kotre spedzilem w zadymionych pubach los angeles. to sppiewalem ja tymot.